Gdy zostałem z Rose na korytarzu nie wiedziałem co zrobić. Świetnie, Syriusz Orion Black pierwszy raz w swoim życiu jest bezsilny! No może wcześniej kilka razy się znalazło, lecz nie przypominam sobie o tym. Nagle poczułem ciężar na lewym obojczyku. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Lycoris'a, sowę mojego ojca, którą wysyłał z listami ważnymi od Ministerstwa. Ostrożnie wziąłem list. Lycoris dziobnął mnie mocno w ucho, po czym odleciał. Otworzyłem list i zacząłem czytać.
"Syriuszu Orionie Black'u,
Ty mój parszywy synu! Za dwa dni, czyli ósmego września, masz stawić się o 9:48 na przesłuchaniu w Wizengamocie. To samo dotyczy McGonagall, Andromedy, Regulusa, mnie i tej twojej znajomej. Nie próbuj pogrążać twojej matki bo pożałujesz!
Orion Black,
Szef Służby Administracyjnej Wizengamotu"
Jęknąłem. Gorzej dzień to chyba skończyć się nie mógł. Przecież ojciec zrobi wszystko, aby członkowie Wizengamotu myśleli, że torturowanie mnie Cruciatusami, przez moją matkę to kłamstwa.
- Za dwa dni musimy znaleźć się na rozprawie w Wizengamocie. - Chociaż tego nie chciałem, mój ton głosu ujawnił, że jestem podenerwowany.
Podałem Rose list.
(Rose?
Ps. Zamawiam op. o Wizengamocie)
środa, 30 września 2015
Od Syriusza do Rose
sobota, 12 września 2015
Informacja
Od Rose do Syriusza
- Rose? -spytał po chwili.
Pokiwałam głową.
Nagle poczułam, że jest cięższa, niż zwykle. W oczach chłopaka ujrzałam swoje odbicie, a na mojej głowie duże rogi! Po chwili Syriusz miał długie zęby. Usłyszałam jakieś śmiechy. Już wiedziałam czyja to sprawka...nie jaka Vectraly zapewne rzuciła na nas jakieś zaklęcia, podejrzewam, że Anteoculatia i Densauego. Syriusz również na nią spojrzał, po chwili zmieniłam się znów w człowieka i ruszyłam w jej stronę, a chłopak za mną.
- O moim przypadku pogadamy później -rzuciłam do chłopaka.
- Jasne.
Shinesanyo zniknęła mi z pola widzenia. Miałam ochotę potraktować ją jakimś ośmieszającym zaklęciem, ale już jej nie było.
Wyrwałam jakiemuś pierwszorocznemu książkę z rąk i cisnęłam nią o podłogę.
- Co ty robisz!? -krzyknął
- Zamknij się! -powiedziałam przykładając mu różdżkę do gardła.
- Rose, uspokój się. -powtarzał Syriusz. Po czym odepchnęłam chłopaka i ruszyłam w stronę dormitorium.
Oczywiście Syriusz pobiegł za mną i próbował mnie zatrzymać. Nagle na drodze stanął nam profesor Quirrell.
- Zejdź mi z drogi!
- Widziałem jak potraktowałaś tamtego puchona. Odejmuję Slytherin'owi 10 punktów.
- A widział pan jak potraktowała nas, nie jaka Vectraly Shinesanyo?! Używa zaklęć na innych uczniach, a nie powinna!
- Nie wiem o czym mówisz.
- O nie sprawiedliwości! Przez ten podział na domy, uczniowie stają się gorsi! ... Tylko dlatego, że należę do Slytherin'u mam nie przyjaźnić się z Gryffon'em?!
Profesor nic nie odpowiedział i odszedł. Zostałam na korytarzu sama z Syriuszem...
<Syriusz?>
czwartek, 10 września 2015
Od Vectraly
Szłam właśnie korytarzem, gdy zobaczyłam tą Ślizgonkę. Rose, zdaje się? Chyba tak. Hmm. O ile mnie wzrok nie myli, to Malfoy i inni ją zaczepiali. I dobrze. Słyszałam, że zaprzyjaźniła się z tym Gryfonem. Nagle, z nadgarstka Rose spadła jakaś bransoletka. I zamieniła się w wilka. No tak, ona była wilkołakiem. A ja wampirem. Ale mnie nie chroni jakaś biżuteria. Ja nad tym panuje. Z wyjątkiem pełni. Zrozumiałe.
Było jakieś fajne zaklęcie. Niby, nie wolno nam używac zaklęc na sobie. Pokusa jest, niestety zbyt silna.
- Anteoculatia!
I na głowie wilka - Rose wyrosły piękne rogi.
- Densauego!
I Syriusz miał piękne, długie zęby. Gdzieś do kolan.
Zatoczyłam się ze śmiechu. Chciałam ich tak zostawic, ale ktoś z nauczycieli szedł. I niestety, nie była to pani Herrane. Hmm. Chyba Enervarte będzie dobre.
Odczarowałam ich. Oboje ruszyli w moją stronę. Nie byli zachwyceni.
Chyba lepiej się ulotnie.
Schowałam się w donitorium. Ale to serio było zabawne. Niby, Rose jest Ślizgonką, ale...
Nie taką jak trzeba. Kumpluje się z Gryfonem. A ślizgoni nie powinni tego robic.
Nowa Ślizgonka!
Imię: Vectraly Mylight
Nazwisko: Shinesanyo
Patonus: Wąż
Wiek: 11
Płeć: Dziewczyna
Status krwi: Czystej Krwi
Data urodzin: 13.03.1971
Charakter: Niemiła, nieprzyjazna. Potrafi wnerwic, zirytowac a nawet upokorzyc człowieka. Opanowała do perfekcjii wtykanie złośliwości. Lepiej uważac z mówieniem jej swoich sekretów - jeśli ją wkurzysz, to wykorzysta to przeciwko tobie,
Zdolności: Zaklęcia i uroki
Genetyka: Wampir
Zwierzak: Kot Midnight.
Różdżka: Włókno ze smoczego serca, brzoza, dziesięc cali, sztywna.
Hobby: Wnerwianie innych, Rysunek
Ulubiony przedmiot: Zaklęcia i uroki
Znienawidzony przedmiot:Zielarstwo, Wróżbiarstwo.
Ulubiony nauczyciel: Heather Terrane
Znienawidzony nauczyciel: Sybilla Treawley.
Punkty: 0
Na Howrse: alys15.
środa, 9 września 2015
Od Syriusza do Rose
Rose zaskoczyła mnie. Po chwili zaskoczenie jednak mi minęło i przytuliłem Rose. Kątem oka zauważyłem, że Dromeda uśmiecha się w specyficzny sposób. Przewróciłem oczami, a ona zaczęła się śmiać. Po chwili ucichła, lecz nie na długo, bo potem się odezwała:
- No już gołąbeczki wystarczy tych czułości.
Odsunąłem się od Rose, która się zaczerwieniła. Udawałem jednak, że nic nie zauważyłem. Byłem pewien, że sam jestem czerwony jak rak. Rose chciała coś chyba powiedzieć, ale podeszła do nas pielęgniarka.
- Czas na wizytę się skończył. Wracajcie na lekcje
Dziewczyny chciały chyba coś powiedzieć, ale pielęgniarka posłała im złowrogie spojrzenie. Rose i Andromeda wyszły ze Skrzydła Szpitalnego, a ja zostałem zmuszony do wypicia okropnego eliksiru.
***
Dwa dni po moim cudownym "powróceniu do żywych" zostałem wypuszczony ze Skrzydła Szpitalnego. Od razu skierowałem się do dormitorium. Gdy wszedłem do pokoju usłyszałem.
- Syriusz! Wreszcie będę miał się komu wyżalić.
Ujrzałem siedzącego na łóżku Jamesa, który pił Ognistą Whisky.
- James skąd ty wytrzasnąłeś Ognistą Whisky i w ogóle to od kiedy ty pijesz!?
- Przekupił jakąś starszą uczennicę. - Odpowiedział Remus.
- Zaraz tam przekupiłem, powiedziałem jej, że wujkowi miałem wysłać.
- Nie skomentuję tego. - Stwierdziłem.
- Siadaj Syriusz.
Zostałem pociągnięty przez Pottera na moje łóżko.Okularnik usiadł na swoim naprzeciwko mnie.
- Może Ognistej?
- Nie. A czemu pijesz?
- Jedna dziewczyna mi się podoba, lecz ona nie chce mnie znać.
- Bo ośmieszył jednego z jej przyjaciół.
- Wcale nie ośmieszyłem!
- Oczywiście, że nie. - Stwierdził z ironią Remus.
Urażony James wyszedł z pokoju, trzaskając przy okazji drzwiami.
- Musimy coś zrobić z Ognistą. - Zaproponował milczący do tej pory Peter.
Podbiegłem do okna i spojrzałem, czy widać kogoś na dworzu.
- Możemy wyrzucić butelkę przez okno, bo nikt nie stoi na dworzu.
Nie czekając na reakcję Remusa i Petera, otworzyłem okno. Potem podszedłem do łóżka okularnika i wziąłem z jego szafki nocnej butelkę Ognistej, którą zakręciłem. Następnie wróciłem pod okno i zamachnąłem się najdalej, jak mogłem. Butelka "wylądowała",gdzieś z dziesięć metrów od zamku.
***
Szedłem na ONMS. Po chwili podbiegła do mnie Rose.
- Cześć.
- Cześć. Jak tam powrót do dormitorium?
- James starał się upić Ognistą, ponieważ podoba mu się pewna dziewczyna, lecz ona nie chce mieć z nim nic wspólnego. A ja minął tobie czas?
- Spokojnie.
Po chwili coś mi się przypomniało.
- Dostałaś już list, informujący o tym, że będziesz musiała stawić się na przesłuchaniu mojej matki w Wizengamocie.
- Nie, a ty?
- Też nie. Dromeda też nie dostała.
Po chwili drogę zaszli nam trzej Ślizgoni. W jednym z nich rozpoznałem Malfoya.
- Jak myślicie, co powiedzą ich matki, że zakochali się we wrogu, z których jeden jest Zdrajcą Krwi.
Już chciałem coś odpowiedzieć, lecz Rose pociągnęła mnie do przodu. Gdy przechodziliśmy obok Malfoya, złapał on Rose za nadgarstek. Gdy się uwolniła, bransoletka zsunęła się jej z ręki. Po chwili w miejscu Rose stał młody, czarny wilk. Ślizgoni uciekli.
- Rose?
(Rose?)
wtorek, 1 września 2015
Od Rose do Syriusza
- Syriusz! -krzyknęła dziewczyna, która biegła za Syriuszem.
To chyba była Dromeda, jego kuzynka. Wyglądała na bardzo przestraszoną. Gadali o czymś, gdy nagle...
- TY PARSZYWY KUNDLU! MASZ NATYCHMIAST ZMIENIĆ PRZYDZIAŁ!
Jego matka przybyła do Hogwartu!? Niech ta szlama lepiej nie tknie Syriusza, bo pożałuje.
- Zdrajca krwi dostanie za swoje. -znów odezwał się blondyn i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Rose, ze ślubu chyba nici.
- Tak mi przykro, na prawdę szkoda, że nie zostaniecie druhnami na naszym ślubie. -odpowiedziałam sarkastycznie i sama zaczęłam się śmiać.
Ślizgoni spoważnieli i nie wiedzieli co odpowiedzieć. Po chwili pierwszoroczni wrócili do szkoły, a przed Hogwartem zostałam tylko ja, blondyn, chłopak, który mylił moje imię, jakiś brunet i oczywiście Syriusz, Dromeda, McGonagall i pani Black.
- Nie idziesz ratować swojego kochasia?
- Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz. -zagroziłam.
Wiem...mała pierwszoroczna grozi starszemu uczniowi. Ale ja nie byłam zwykłą pierwszoroczną, byłam wilkołakiem. Na moim nadgarstku wciąż wisiała bransoletka od mamy.
- Malfoy, ona Ci grozi. -chłopacy zaczęli się śmiać.
Już miałam odpowiedzieć, gdy nagle usłyszałam:
- Crucio.
A po chwili krzyk Syriusza. Odwróciłam się w ich stronę. Zobaczyłam jak Syriusz wije się z bólu na ziemi, Dromeda klęczy przy nim zapłakana, a pani profesor wyrwała różdżkę z rąk matki Syriusza. Po chwili zjawił się sam Dambledore. A ja...ja stałam jak zamurowana i wpatrywałam się w Syriusza, czułam jak łzy spływają mi szybko po policzkach. Ślizgoni też nie wiedzieli co zrobić, jedyny Malfoy, kazał im szybko wracać do Hogwartu.
***
Od razy po lekcjach postanowiłam pójść do skrzydła szpitalnego, odwiedzić Syriusza, który od pięciu dni był nie przytomny. Gdy weszłam do sali zobaczyłam Dromedę siedzącą przy łóżku Syriusza. Nagle chłopak się odwrócił w moją stronę.
- Syriusz? -powiedziałam piskliwym głosem.
Nareszcie się obudził.
- Cześć Rose. -uśmiechnął się do mnie lekko.
Pobiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
<Syriusz?>