Szłam właśnie korytarzem, gdy zobaczyłam tą Ślizgonkę. Rose, zdaje się? Chyba tak. Hmm. O ile mnie wzrok nie myli, to Malfoy i inni ją zaczepiali. I dobrze. Słyszałam, że zaprzyjaźniła się z tym Gryfonem. Nagle, z nadgarstka Rose spadła jakaś bransoletka. I zamieniła się w wilka. No tak, ona była wilkołakiem. A ja wampirem. Ale mnie nie chroni jakaś biżuteria. Ja nad tym panuje. Z wyjątkiem pełni. Zrozumiałe.
Było jakieś fajne zaklęcie. Niby, nie wolno nam używac zaklęc na sobie. Pokusa jest, niestety zbyt silna.
- Anteoculatia!
I na głowie wilka - Rose wyrosły piękne rogi.
- Densauego!
I Syriusz miał piękne, długie zęby. Gdzieś do kolan.
Zatoczyłam się ze śmiechu. Chciałam ich tak zostawic, ale ktoś z nauczycieli szedł. I niestety, nie była to pani Herrane. Hmm. Chyba Enervarte będzie dobre.
Odczarowałam ich. Oboje ruszyli w moją stronę. Nie byli zachwyceni.
Chyba lepiej się ulotnie.
Schowałam się w donitorium. Ale to serio było zabawne. Niby, Rose jest Ślizgonką, ale...
Nie taką jak trzeba. Kumpluje się z Gryfonem. A ślizgoni nie powinni tego robic.
czwartek, 10 września 2015
Od Vectraly
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz