środa, 9 września 2015

Od Syriusza do Rose

Rose zaskoczyła mnie. Po chwili zaskoczenie jednak mi minęło i przytuliłem Rose. Kątem oka zauważyłem, że Dromeda uśmiecha się w specyficzny sposób. Przewróciłem oczami, a ona zaczęła się śmiać. Po chwili ucichła, lecz nie na długo, bo potem się odezwała:
- No już gołąbeczki wystarczy tych czułości.
Odsunąłem się od Rose, która się zaczerwieniła. Udawałem jednak, że nic nie zauważyłem. Byłem pewien, że sam jestem czerwony jak rak. Rose chciała coś chyba powiedzieć, ale podeszła do nas pielęgniarka.
- Czas na wizytę się skończył. Wracajcie na lekcje
Dziewczyny chciały chyba coś powiedzieć, ale pielęgniarka posłała im złowrogie spojrzenie. Rose i Andromeda wyszły ze Skrzydła Szpitalnego, a ja zostałem zmuszony do wypicia okropnego eliksiru.
***
Dwa dni po moim cudownym "powróceniu do żywych" zostałem wypuszczony ze Skrzydła Szpitalnego. Od razu skierowałem się do dormitorium. Gdy wszedłem do pokoju usłyszałem.
- Syriusz! Wreszcie będę miał się komu wyżalić.
Ujrzałem siedzącego na łóżku Jamesa, który pił Ognistą Whisky.
- James skąd ty wytrzasnąłeś Ognistą Whisky i w ogóle to od kiedy ty pijesz!?
- Przekupił jakąś starszą uczennicę. - Odpowiedział Remus.
- Zaraz tam przekupiłem, powiedziałem jej, że wujkowi miałem wysłać.
- Nie skomentuję tego. - Stwierdziłem.
- Siadaj Syriusz.
Zostałem pociągnięty przez Pottera na moje łóżko.Okularnik usiadł na swoim naprzeciwko mnie.
- Może Ognistej?
- Nie. A czemu pijesz?
- Jedna dziewczyna mi się podoba, lecz ona nie chce mnie znać.
- Bo ośmieszył jednego z jej przyjaciół.
- Wcale nie ośmieszyłem!
- Oczywiście, że nie. - Stwierdził z ironią Remus.
Urażony James wyszedł z pokoju, trzaskając przy okazji drzwiami.
- Musimy coś zrobić z Ognistą. - Zaproponował milczący do tej pory Peter.
Podbiegłem do okna i spojrzałem, czy widać kogoś na dworzu.
- Możemy wyrzucić butelkę przez okno, bo nikt nie stoi na dworzu.
Nie czekając na reakcję Remusa i Petera, otworzyłem okno. Potem podszedłem do łóżka okularnika i wziąłem z jego szafki nocnej butelkę Ognistej, którą zakręciłem. Następnie wróciłem pod okno i zamachnąłem się najdalej, jak mogłem. Butelka "wylądowała",gdzieś z dziesięć metrów od zamku.
***
Szedłem na ONMS. Po chwili podbiegła do mnie Rose.
- Cześć.
- Cześć. Jak tam powrót do dormitorium?
- James starał się upić Ognistą, ponieważ podoba mu się pewna dziewczyna, lecz ona nie chce mieć z nim nic wspólnego. A ja minął tobie czas?
- Spokojnie.
Po chwili coś mi się przypomniało.
- Dostałaś już list, informujący o tym, że będziesz musiała stawić się na przesłuchaniu mojej matki w Wizengamocie.
- Nie, a ty?
- Też nie. Dromeda też nie dostała.
Po chwili drogę zaszli nam trzej Ślizgoni. W jednym z nich rozpoznałem Malfoya.
- Jak myślicie, co powiedzą ich matki, że zakochali się we wrogu, z których jeden jest Zdrajcą Krwi.
Już chciałem coś odpowiedzieć, lecz Rose pociągnęła mnie do przodu. Gdy przechodziliśmy obok Malfoya, złapał on Rose za nadgarstek. Gdy się uwolniła, bransoletka zsunęła się jej z ręki. Po chwili w miejscu Rose stał młody, czarny wilk. Ślizgoni uciekli.
- Rose?
(Rose?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz