poniedziałek, 12 października 2015

Od Syriusza do Rose

Decyzja Rose ucieszyła mnie. Przynajmniej ktoś, kto wie co następnego dnia się wydarzy, będzie przy mnie. Usiedliśmy przy stole Gryffindoru. Wszyscy patrzeli na nas. Nie zwracaliśmy na nich uwagi. Po chwili podeszła do nas Profesor McGonagall.
- Panno Hathaway, panie Black jutro przyjdźcie do mojego gabinetu o 9.00. A i poinformujcie o tym również Andromedę Black.
- Oczywiście.
Nauczycielka odeszła w stronę stołu nauczycielskiego.
- Co przeskrobaliście? - Spytał James.
- Nic, musimy jutro znaleźć się w Wizengamocie.
- Czemu?
- Nieważne.
Podeszła do nas Dromeda.
- Co tam młody?
Zanim zdążyłem się odezwać, odpowiedziała Rose.
- Jutro o 9.00 musimy znaleźć się u McGonagall.
- To ja lecę. Trzymaj się młody!
Po chwili wylądował przede mną Aron.
Mam nadzieję, że to nie będzie list od rodziców. - Pomyślałem.
Odworzyłem go.
"Syriusz,
Nie przejmuj się Wizengamotem. Jeżeli uda mi się dostać wolne, przyjdę cię wspierać. Nie słuchaj ojca. Mów jak było.
Twój wuj oraz ojciec chrzestny,
Alfard"
Byłem zaskoczony tym listem.
- Coś nie tak?
- Nie.
Podałem Rose list.
(Rose?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz