środa, 11 listopada 2015

Od Syriusza do Rose

Po chwili dyrektor zaczął mówić, lecz jia zajęty własnymi myślami, nie słuchałem go. Po chwili podeszła do mnie Rose z Dromedą.
- Wszystko w porządku?
- Co? - Spytałem się, ponieważ nie dosłyszałem pytania.
- Pytałam się, czy wszystko w porządku.
- Taa... wszystko jest w porządku, lecz mogłoby być lepiej.
- Denerwujesz się?
- Panno Hathaway, panno Black, panie Black nie ma czasu na miłe pogaduszki.
Niechętnie weszliśmy do gabinetu profesorki.
- Do Ministerstwa udamy się za pomocą Proszku Fiuu. Jako pierwszy przeniesie się pan Black.
- Minervo, wytłumaczę wasze zniknięcie wizytą u Cygnusa Blacka, który leżałby w Mungu.
- Dobrze, Albusie.
Profesor McGonagall podała mi Proszek. Aż mnie korciło, aby źle wypowiedzieć adres, lecz nie mogłem tego zrobić. Wszedłem do kominka i wziąłem garść Proszku.
- Ministerstwo Magii.
Po chwili pojawiłem się na miejscu. Musiałem teraz czekać na resztę. Gdy się pojawili, poszliśmy w stronę Wizengamotu. Czułem się, jakbym szedł na ścięcie.
***
Stałem sam przed drzwiami. Rose, Dromeda, McGonagall, a nawet Regulus, mieli zeznawanie za sobą. Po chwili drzwi się otworzyły i jakaś kobieta kazała mi wejść do środka. Zostałem posadzony na wolnym krześle i zmuszony do wypicia Veritaserum.
- Imię i nazwisko.
- Syriusz Orion Black.
- Co ma pan wspólnego z Walburgą Black?
- To moja matka.
- Ilę razy został pan potraktowany cruciatusem przez Walburgę Black?
- Cztery, trzy razy przed Hogwartem i raz kilka dni temu.
- Czy pańska matka miała powód?
- Nie wiem, czy można nazwać to powodem, ale raz zostałem potraktowany cruciatusem, za obrażenie Rodolphus'a Lestrange, narzeczonego mojej kuzynki Bellatrix, następnie za uwolnienie skrzata domowego, który i tak został przyjęty z powrotem, potem za pójście z moim wujem do mugolskiej części Londynu, a ostatni raz był za stanie się Gryfonem, a nie Ślizgonem.
- Pani Black, proszę podać różdżkę.
Moja matka podała różdżkę, która należała do mego ojca.
- To nie jest różdżka mojej matki! - Zerwałem się z krzesła.
Członkowie Wizengamotu nawet na mnie nie spojrzeli. Walburga Black spojrzała na mnie z triumfem w oczach. Po chwili otrzymała różdżkę z powrotem.
- Tą różdżką nie rzucono żadnego niewybaczalnego zaklęcia. Walburga Black jest niewinna.
- Co?!
Nie zastanawiając się dłużej wybiegłem z sali. Po jakimś czasie na kogoś wpadłem.
- Syriusz?
Podniosłem wzrok.
- Wuj Alfard.
Moja wściekłość nagle się ulotniła. Wuj przytulił mnie do siebie. Po kilku minutach odsunął mnie od siebie.
- To teraz opowiadaj, czemu byłeś taki wściekły.
- Otóż moja matka sprawiła, że Wizengamot twierdzi, że jest niewinna. I to wszystko przez to, że dała różdżkę mego ojca, a nie swoją, do sprawdzenia.
- Co?!
Po chwili podbiegła do nas Rose.
(Rose?)


Ps. Alfard Black wygląda mniej więcej tak:

wtorek, 20 października 2015

Od Lily do Jamesa

Przyglądałam się James'owi jak coś czarował. Nagle puddnig, który stał w misce jeszcze przez nikogo nietknięty podniósł się w powietrzu i powoli zaczął zbliżać się w stronę stołu Slyherin'u. Pudding po chwili spadł na głowę jakiegoś chłopaka w czarnych włosach. Wszyscy Ślizgoni zaczęli głośno się śmiać. Chłopak wstał i szybko wybiegł z wielkiej sali. Zdążyłam zobaczyć, że to Severus. Cała poczerwieniałam z wściekłości. Podeszłam do James'a i dałam mu mocnego liścia. Chłopak zawstydzony spojrzał na mnie.
- Przepraszam, nie miało...
- Dlaczego to zrobiłeś!?
- Ja nie...to nie...
Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z sali. Na korytarzu przywitał mnie Prawie Bezgłowy Nick.
- Cześć, pierwszoroczna?
- Tak -odpowiedziałam zmachana.
- Coś się stało?
- Przed chwilą biegł tędy chłopak, też z pierwszego roku.
- Owszem, pobiegł w tamtą stronę. Miał coś dziwnego na głowie, pudding czy coś.
- Tak wiem, dziękuję.
Pobiegłam w stronę, którą wskazał duch. Miałam nadzieję, że dogonię Severusa. Jednak korytarz kończył się i musiałam wybrać dalszą drogę. Krążyłam tak po szkole i nigdzie nie mogłam znaleźć Severusa. Nagle wpadłam James'a.
<James?>

sobota, 17 października 2015

Od Rose do Syriusza

Przeczytałam list, który podał mi Syriusz. Chłopak przynajmniej ojca chrzestnego ma spoko. Oddałam mu list i dokończyłam kanapkę, chyba Syriusz chciał, żebym coś powiedziała, bo cały czas gapił się na mnie z nadzieją w oczach, ale ja nie nie wiedziałam co mu mogę na to wszystko powiedzieć.
- Sprawy zaszły bardzo daleko. -odezwałam się, gdy szliśmy na trzecią lekcję.- Teraz to nie masz innego wyjścia, święta spędzisz ze mną i moją mamą.
Syriusz chciał zaprzeczyć.
- Twoja matka została oskarżona o torturowanie Cię, sprawa trafiła do Wizengamot'u. Zapewne jak tylko przekroczysz próg domu pożałujesz. Jestem pewna, że Twoi rodzice będą jeszcze gorsi niż do tej pory.
Syriusz przemilczał chwilę. I tak w ciszy spędziliśmy całe popołudnie. A potem, każde z nas poszło do swojego dormitorium. Nie spałam całą noc, zasnęłam dopiero przed 6 rano.
***
Po wykonaniu porannych czynności poszłam do sowiarni. Przez godzinę siedziałam z Aragog'iem i rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Nagle wszystkie sowy zerwały sie ze swoich miejsc. Okrążyły chyba całą szkołę i wróciły na miejsce...dziwne...
- Tu jesteś. -usłyszałam zmachany głos Dromedy.- Chodź szybko, jak się będziesz obijać spóźnimy się.
- Już idę.
Podniosłam się i zbiegłyśmy szybko po schodach. Na dole czekali już na nas Syriusz, profesor Dumbledore, i McGonagall.
<Syriusz?>

wtorek, 13 października 2015

Event Halloweenowy

Od 26.10 do 05.11 odbędzie się Event Halloweenowy. W tym czasie proszę wysyłać mi op o świętowaniu Święta Duchów. W Hogwarcie odbędzie się bal. Przyjście na bal z kimś nie jest obowiązkowe, lecz jeżeli ktoś chce to może innego ucznia zaprosić.

poniedziałek, 12 października 2015

Od Syriusza do Rose

Decyzja Rose ucieszyła mnie. Przynajmniej ktoś, kto wie co następnego dnia się wydarzy, będzie przy mnie. Usiedliśmy przy stole Gryffindoru. Wszyscy patrzeli na nas. Nie zwracaliśmy na nich uwagi. Po chwili podeszła do nas Profesor McGonagall.
- Panno Hathaway, panie Black jutro przyjdźcie do mojego gabinetu o 9.00. A i poinformujcie o tym również Andromedę Black.
- Oczywiście.
Nauczycielka odeszła w stronę stołu nauczycielskiego.
- Co przeskrobaliście? - Spytał James.
- Nic, musimy jutro znaleźć się w Wizengamocie.
- Czemu?
- Nieważne.
Podeszła do nas Dromeda.
- Co tam młody?
Zanim zdążyłem się odezwać, odpowiedziała Rose.
- Jutro o 9.00 musimy znaleźć się u McGonagall.
- To ja lecę. Trzymaj się młody!
Po chwili wylądował przede mną Aron.
Mam nadzieję, że to nie będzie list od rodziców. - Pomyślałem.
Odworzyłem go.
"Syriusz,
Nie przejmuj się Wizengamotem. Jeżeli uda mi się dostać wolne, przyjdę cię wspierać. Nie słuchaj ojca. Mów jak było.
Twój wuj oraz ojciec chrzestny,
Alfard"
Byłem zaskoczony tym listem.
- Coś nie tak?
- Nie.
Podałem Rose list.
(Rose?)

sobota, 10 października 2015

Od Jamesa do Lily

- Co lubisz robić?
- ... Co? - Lily najwyraźniej zdziwiło to pytanie.
- Pytałem, co lubisz robić. Bo ja lubię robienie różnym osobom kawałów oraz Quidditch.
- A ja hmm... czytanie książek.
- Serio? Ja książki czytam tylko wtedy, gdy muszę.
Lily uśmiechnęła się.
- Owszem serio. A jak myślisz, jaki przedmiot ci się spodoba?
Zastanowiłem się chwilę.
- Myślę, że pojedynki. A tobie?
-  Chyba zaklęcia. Masz rodzeństwo?
- Nie, na szczęście. Rodzice ledwo ze mną wytrzymują. A co by było gdybym miał brata, albo siostrę?
- Aż tak źle?
- Zaraz tam źle, po prostu często robię im kawały. Raz nawet przez to przez miesiąc nie mogłem używać mojej miotły. A ty masz rodzeństwo?
- Tak, starszą siostrę.
Po chwili Dumbledore zaczął swoją przemowę, już drugą na dodatek. Nie słuchałem go. Próbowałem wymyśleć jakiegoś figla. Po kilku sekundach miałem już "plan idealny" . Nie postrzeżenie wyjąłem różdżkę i skierowałem ją w stronę puddingu. Upewniłem się, że nikt na mnie nie patrzy. Wzrok każdego był skierowany w stronę dyrektora. Jedynie Syriusz spał, oparty głową o stół.
- Wingardium Leviosa. - Wyszeptałem.
Pudding uniósł się w powietrze. Skierowałem go w stronę Ślizgonów.Zamknąłem oczy. Pudding unosił się nad ich głowami. Po trzech minutach unieważniłem zaklęcie i schowałem szybko różdżkę. Pudding spadł na czyjąś głowę. Świadczył o tym charakterystyczny odgłos. Otworzyłem oczy.
- Szlag. - Wyszeptałem, gdy ujrzałem kto został moją "ofiarą" . Był to Severus Snape. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na policzku.

Lily?

Od Rose do Syriusza

- Za dwa dni musimy znaleźć się na rozprawie w Wizengamocie.
Syriusz podał mi list. Po jego przeczytaniu zrozumiałam, dlaczego chłopak jest podenerwowany.
- Nie mogę w to uwierzyć! Nie dość, że Twoja matka Cię torturuje, to jeszcze Twój ojciec Cię szantażuje!? Myślałam, że tylko mugole są najgorszymi stworzeniami na świecie, jednak się myliłam.
Syriusz jakby posmutniał. Może, a raczej na pewno rani go to, że jego rodzice go tak nienawidzą...
- Pójdę już do siebie. -powiedział i odszedł w stronę dormitorium Gryffon'ów.
Odprowadziłam go wzrokiem do końca korytarza i poszłam do swojego pokoju, gdzie do późna uczyłam się zaklęć, których jutro miał pytać psor Flitwick. Nagle przez otwarte okno wleciał Aragog, w dziobie trzymał niewielką kopertę. Usiadł na moim łóżku i zaczęłam czytać list, który podał mi Aragog.
"Hej kochanie,
Bardzo się cieszę, że dostałaś się do Slytherin'u, jednak Ślizgoni nie powinni zadawać się z Gryffon'ami. Jednak często twój wróg może stać się najlepszym przyjacielem, a ktoś kogo uważasz za przyjaciela może być Twoim wrogiem. Absolutnie nie mam nic do Tego, abyś się zadawała z tym chłopcem.
Całuję i życzę Ci powodzenia "
No proszę, jest dokładnie tak jak mama napisała. Syriusz (wróg Ślizgonów) jest moim przyjacielem, a Ślizgoni ("moi przyjaciele") są moimi wrogami... Świat jest na prawdę dziwny...Pogłaskałam sowę po dziobie i dałam mu jego ulubiony przysmak, po czym poszłam spać.
***
Gdy się obudziłam, poszłam na śniadanie. Po drodze spotkałam Syriusza, postanowiłam, że usiądę z nim przy stole. Niech Malfoy i jego kumple mówią co chcą, mam to gdzieś.

<Syriusz?>