poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Jamesa

Obudziłem się wcześnie rano. Było ok. 5. Postanowiłem więc polatać na miotle. Miałem nadzieję, że będę mógł dołączyć do drużyny Quidditcha. Chociaż to było raczej niemożliwe, skoro pierwszoroczni nie mogli posiadać miotły. I to ma być sprawiedliwe?! Gdy byłem już ubrany wyszedłem na dwór, biorąc miotłe, którą wczoraj zostawiłem na korytarzu. W ogrodzie było chłodno, lecz mi to nie przeszkadzało. Wsiadłem na miotłę i wzbiłem się w powietrze. Latając na miotle spędziłem... nie wiem... na pewno ponad godzinę. Po chwili usłyszałem.
- James! Śniadanie!
Zszedłem z miotły i poszedłem na śniadanie. Gdy wszedłem do jadalni odezwał się mój ojciec.
- Spakowany jesteś?
Pokiwałem głową.
- To dobrze. Zaraz po śniadaniu jedziemy na King's Cross.
Usiadłem przy stole i zacząłem jeść.
***
Pojawiliśmy się na King's Cross dziesięć minut przed odjazdem pociągu. Szybko pożegnałem się z rodzicami. Potem wziąłem Gryfina i kufer. Zacząłem szukać wolnego przedziału. Po kilku minutach znalazłem go. Pociąg odjechał. Zacząłem rozmyślać o tym co mnie spotka w Hogwarcie. Po chwili usłyszałem dwa głosy. Drzwi do przedziału się otworzyły, a ja ujrzałem rudowłosą dziewczynę w towarzystwie bladego, czarnowłosego chłopaka.
- Możemy się dosiąść?
- Tak. Jestem James Potter, a wy?
(Lily?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz