Gdy przyjrzałam się dokładniej chłopakowi domyśliłam się, że to pewnie jeden z Black'ów. I nie myliłam się, tak było...mama mi o nich opowiadała. Dużo dobrych rzeczy jak i też trochę tych złych. Nagle zapadła niezręczna cisza...
- Ciekawa bransoletka. -przerwał ciszę Syriusz.
- Dostałam ją od mamy, ma mi...przypominać o domu... -wymyśliłam na szybko, przecież nie mogłam wszystkim na prawo i lewo rozpowiadać, że jestem wilkołakiem.
- Ładna.
- Dziękuję. Pomógłbyś mi ją założyć?
- Spróbuję. -zaśmiał się krótko i przybliżył do mnie. Na co zarumieniłam się. Chłopak zauważył to, ale nie zwrócił zbytnio uwagi.
Wysunęłam rękę i podałam mu prezent od mamy. Chłopak raz dwa zapiął haczyk i wrócił na miejsce.
- Gotowe.
- Dzięki.
Znów zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam co zrobić, więc wstałam i wyjęłam z torby książkę. Był to gruby podręcznik do ONMS. Połowę przeczytałam w zeszłym tygodniu, więc czas się wziąć za drugą...Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Syriusz pomógł mi ze zdjęciem bagażu z półki. Znów się zarumieniłam, ale tym razem tego nie zauważył.
***
Przed wejściem na Wielką salę, zatrzymała nas profesor McGonagal.
- Witam w Hogwarcie. Zanim usiądziecie przydzielimy was do waszych domów. Zwą się Gryfindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Na czas pobytu tutaj, każdy dom zastępuje rodzinę. Za osiągnięcia dostajecie punkty, za złamanie odejmujemy je. Dom który zbierze najwięcej punktów zdobywa puchar domów. Ceremonia odbędzie się za chwileczkę.
Skończyła po czym weszła do wielkiej sali. Chwile potem wróciła po nas z jakąś listą.
- Pora już zaczynać. Za mną.
Weszliśmy parami do środka. W sali były cztery długie stoły, przy których siedziało pełno czarodziei. Szliśmy całą grupą środkiem Wielkiej sali, aż dotarliśmy do końca. Przed nami stanęła profesor McGonagall i prawdopodobnie dyrektor Hogwartu.
- Witajcie uczniowie. Na początek chciałbym ogłosić, że wstęp do lasu jest absolutnie nie dozwolony.
Jeszcze coś tam opowiadał, ale nie chciało mi się go słuchać. Nie mogłam się doczekać do jakiego domu zostanę przydzielona. Nagle odezwała się pani profesor.
- Gdy kogoś wyczytam, podchodzi tutaj. Wtedy włożę mu na głowę Tiarę przydziału, która wyznaczy wam wasze domy....Dymitr Prior.
Z grupy pierwszorocznych wyszedł wysoki chłopak w ciemnych włosach. Podszedł do krzesła i usiadł na nim ostrożnie, był trochę wystraszony...
- Tak, dobra...-zastanawiała się Tiara- ...niech będzie. Ravenclaw!
W tej samej chwili Krukoni zaczęli głośno klaskać i krzyczeć z radości. Dymitr pobiegł do stołu Krukonów i zajął miejsce. A profesor McGonagall czytała dalej.
- Rose Hathaway.
Teraz ja? No dobra, spoko. Na luzie...Podeszłam do krzesła i usiadłam na nim. Profesor nałożyła mi Tiarę.
- Chwileczkę, gdzie by Cię tu przydzielić? Już wiem, Slytherin!
Tak, najlepszy dom, mama będzie ze mnie dumna. Pobiegłam do Ślizgonów, którzy klaskali najgłośniej jak się dało. Usiadłam obok starszych chłopaków i odwróciłam się, aby zobaczyć do jakiego domu zostanie przydzielony Syriusz. Następną osobą po mnie był nie jaki James Potter, który został przydzielony do Gryffindoru. Dopiero potem profesor wyczytała Black'a. Oby był razem ze mną w Slytherinie.
- Syriusz Black.
<Syriusz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz