czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Rose do Syriusza

Czyli jego matka używała tego zaklęcia na nim, już nie raz?! Przecież to jest zabronione, a chyba szczególnie na własnym dziecku! Gdybym tylko mogła sama potraktowałabym ją zaklęciem nie wybaczalnym.
- Idziemy do dyrektora!
- Teraz?
- Tak.
Zaciągnęłam go w stronę zamku. Poszliśmy do pokoju Dambledore'a, ale nie było go tam. Pobiegliśmy więc do profesor McGonagall, która powiedziała, że dyrektora nie ma. Wyjechał gdzieś i będzie dopiero za kilka dni.
- A o co konkretnie chodzi?
- No już nie ważne...
- Acha, no dobrze...teraz idźcie na lekcje.
- Dobrze pani profesor -odezwał się do tej pory milczący Syriusz.
W drodze na zajęcia z zaklęć i uroków, powiedziałam chłopakowi, że nie podoba mi się to jak traktuje go matka.
- Przyzwyczaiłem się...
Jak można przyzwyczaić się do czegoś takiego?
- Jeżeli Twoja matka serio zamierza Cię znów potraktować tym zaklęciem, to nie pozwolę Ci wrócić do domu.
Chłopak spojrzał się na mnie. Był b=zdziwiony tym co powiedziałam, chciał coś powiedzieć, ale otworzyłam drzwi od sali. Wszyscy uczniowie i profesor Flitwick spojrzeli na nas.
- Przepraszamy za spóźnienie....Pogadamy później -zwróciłam się do Syriusza.
Chłopak kiwnął głową i usiadł obok chłopaka w okularach.

<Syriusz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz