niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Rose

Obudziłam się wcześnie rano. Zostało jeszcze 5 godzin do jedenastej, ale mimo to postanowiłam wstać. Wpierw umyłam głowę i zęby, po czym wróciłam do swojego pokoju i ubrałam się. Zeszłam do kuchni, gdzie czekała już na mnie mama ze śniadaniem. Przy śniadaniu nie odezwałam się ani słowem, nie miałam jej nic ciekawego do powiedzenia. Po zjedzonym posiłku wypuściłam Aragog'a, aby trochę polatał przed podróżą, w tym czasie ja postanowiłam poćwiczyć jeszcze parę podstawowych zaklęć .... Została już godzina do odjazdu, więc sprawdziłam czy na pewno wszystko mam. Przebrałam się w szatę i pojechałyśmy z mamą na dworzec. Po paru minutach znalazłyśmy się pomiędzy peronem 9, a 10.
- Pobiec z Tobą? -spytała matka.
Pierwszy raz będę przebiegała przez ścianę, nie boje się, ale wydaje mi się to trochę dziwne.
- Nie dzięki, dam radę.
Mama przytuliła mnie mocno i kiwnęła głową. Przełknęłam ślinę i ruszyłam biegiem w ścianę. Przez chwilę było ciemno, ale potem ujrzałam ogromny, czarny pociąg. Wszędzie byli czarodzieje...moi nowi znajomi. Mam nadzieję, że poznam kogoś z kim można pogadać poważnie i się pośmiać...
Zanim wsiadłam do pociągu pożegnałam się z mamą. Nagle mama podała mi jakieś pudełko.
- Noś ją zawsze przy sobie, dzięki temu podczas przemiany będziesz miała większą kontrole nad sobą. Pamiętaj, aby jej nie zgubić. -powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
- Dziękuję, będę tęsknić.
- Ja też słońce.
Schowałam pudełeczko do kieszeni i wsiadłam do pociągu, do pustego przedziału. Pomachałam jeszcze mamie na pożegnanie i usiadłam na miękkim siedzeniu. Gdy pociąg ruszył wyjęłam pudełko od mamy i otworzyłam je. Ujrzałam srebrną bransoletkę z wisiorkiem "wilka". Dzięki niemu miałam podczas przemiany w wilka bardziej panować nad sobą. Jestem młodym wilkołakiem i dość trudno mi jeszcze panować nad sobą. Nawet dorosłym wilkołakom jest bardzo trudno, ale moja matka jest najlepszą czarodziejką jaką znam i wyczarowała dla nas specjalny eliksir, dzięki któremu możemy nad sobą panować. Zapewne nasączyła nim moją bransoletkę. Moje rozmyślania przerwał szmer otwieranych drzwi. Do przedziału w którym siedziałam wszedł jakiś chłopak.
- Cześć, mogę się dosiąść?
- Jasne.
Chłopak uśmiechnął się i włożył swoje walizki na półkę, po czym usiadł na przeciwko mnie.
- Jestem Rose, a ty?

<"Ty"?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz