poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Nicolasa

Kolejna kłótnia rodziców zaczęła się robić poważna matka ściskała różdżkę, a ojcoec pięść jednak różdżkę miał tak usytułowaną, że w każdej chwili mógł ją wyciągnąć. Nie wiem o co się kłócili po tylu latach nauczyłem się ich nie słuchać. Skupiałem się wtedy na czymś innym tym razem skupiłem się na odgłosoe gotowanej wody. Ni z tego ni z owego zostałem przykuty do ściany. Ręka ojca zacisnęła się na moim gardle. Nie szarpałem się nie zrobiłem nic. Patrzyłem na niego jedynie z pożałowaniem. Zawsze gdy puszczał mu nerwy sięgał po przemoc. Czasami była to czarnamagia innym razem zwykła przemoc. Mógł wtedy pokazać swoją władczość. Przed oczami zaczęło mi się mroczyć. Ostatnie co zobaczyłem to jego wsciekłem oczy. Tak wygląda szanowany i lubiany pracownik Ministerstwa Magii w domowych warunkach.

***

Ocknąłem się na kanapie. Pierwsze co zobaczyłem to matka stojąca przy oknie. Jej blond włosy opadały na niebieską sukienkę. Nie ważne co by się nie stało matka zawsze wyglądała idealnie. Tym razem na jej twarzy było zmartwienie. Wstałem, gdy tylko to usłyszała spojrzała w moim kierunku. Jej wzrok zatrzymał się na mojej szyi. Założę się,  że była cała sina. Ruszyłem do swojego pokoju by w końcu się spakować. W końcu jutro wyjeżdżam do Hogwartu. Spakowanie się zajęło mi jakieś 15 minut. Nic specjalnego nie miałem do zabierania.

***

Matka przetransportowała nas na peron. Pełno podekscytowanych dzieciaków żegnało się z rodzcami. Mistik owinął się wokół mojego karku zawsze gdy go potrzebowałem to się sprawdzał. Kot wyglądał napewno lepiej niż mój kark. Miałem już wchodzić, gdy matka chwyciła mnie za ramię. Odwróciłem się w jej stronę. Przez chwilę na mnie patrzyła swoimibłękitnymi oczami potem pocałowała mnie w policzek. Odsunęła ssię na jej twarzy pojawił się uśmiech. Widziałem go chyba po raz pierwszy w życiu. Lekko zszokowanu odwróciłem się i wszedłem do pociągu. Znalazłem jakieś miejsce tak by nie rzucać się w oczy.

***

-Nikolas Cassel- rozległ się głos. Podszedłem jak każdy dzieciak. Nałożono mi tiarę. Na chwilę wszystko dla mnie ucichło.
-Slytherin- odezwała się w końcu. Czyli wylądowałem tak jak ojciec.

***

Siedziałem gdzieś z tyłu. Trzecia lekcja. Historia magii. Już się nudziłem, sądziłem, że będzie trudniej i będę mógł się na tym całkowicie skupić. Tyle, że wbrew pozorom wszystko było łatwe. Słuchałem jednym uchem i czasami coś notowałem, ale głównie gapiłem się poprostu  w okno. W końcu lekcja sie skończyła. Wszyscy rzucili się do wyjścia. Ja szedłem gdzieś z tyłu. Szedłem do następnej klasy, gdy nagle na kogoś wpadłem

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz